Węgry

Węgry to kraj generalnie płaski, wiadomo – Kotlina Panońska. Jednak i u bratanków znajdzie się trochę gór. Najwyższa z nich to Kekes, liczy nawet ponad 1000 m, a dokładnie 1014 m n.p.m., leży w górach Matra na północy kraju.

Kekes zdobywam 14.04.2013 r., wspólnie z kolega Siwym (Mariuszem) i kolegą Jarkiem Sz. Zdobycie odbywa się dość wygodnie, gdyż na tą górę (no, prawie) można wjechać samochodem – od ostatniego parkingu na szczyt jest może 150, może 200 m. Jedziemy autostradą z Budapesztu, skręcamy na miejscowość Gyöngyös, a potem w górę drogą numer 24. W miejscu o nazwie Matrahaza (to takie kilka domków, ale chyba niezamieszkałych – jakiś punkt parku, sprzedaż pamiątek, knajpka, parking itp.) skręcamy w prawo. Zjazd na Kekes jest wyraźnie oznaczony drogowskazem, jedziemy drogą do końca, zostawiamy auto na parkingu (w kwietniu nikt opłat nie pobierał) i maszerujemy kilka minut pod górę. Szczyt oznaczony kamieniem w barwach flagi Węgier. Widoczna wieża telewizyjna z tarasem widokowym i kawiarenką, ponadto są tam też wyciągi narciarskie – zatem i chyba dwa inne punkty gastronomiczne, budki z pamiątkami i takie tam. Jednak połowa kwietnia to ani zima, ani lato, jest więc pustawo i wszystko pozamykane. Cykamy kilka fotek i wracamy do auta.

Cały czas jednak miałem mały niedosyt – było nie było góra ma ponad 1000 m, a ja na nią wjechałem 🙂 Zaliczam więc kolejną wizytę pod tym szczytem i 22.10.2016 r. zdobywam ponownie – tym razem, jak Pan Bóg przykazał, na nogach. Startuję w miejscowości Matrafüred, gdzie w okolicach dworca kolejowego zaczyna się szlak. Najpierw chwilę asfaltem (Paradi utca), a potem wchodzimy w las. Szlak na Kekes oznaczony jest niebieskimi trójkątami, od punktu startu to mniej więcej sześć kilometrów trasy. Idzie się całkiem dobrze, po drodze mijam niemało innych turystów – jest zupełnie inaczej niż wtedy w kwietniu. Góry zresztą w jesiennej barwie wyglądają bardzo ładnie… szlak dochodzi do znanego mi parkingu, skąd kilka kroków na szczyt, gdzie mogę uspokoić swoje sumienie i ostatecznie zaliczyć sobie Kekes – co zrobię, tak już mam, na chorobę się nic nie poradzi 🙂 . Na górze spotykam się z Rodzicami, którzy towarzyszą mi na wycieczce i którzy wjeżdżają autem. Tym razem szczyt „żyje” – jest sporo ludzi, wszystkie punkty otwarte. Zaliczam wieżę telewizyjną – widok na okoliczne góry w jesiennej barwie jest naprawdę urokliwy, tym bardziej że pogoda dopisuje. Na jednym z poziomów wieży znajduje się bardzo ciekawa wystawa mini-buteleczek po alkoholach, mnóstwo fajnych etykietek z chyba każdego zakątka świata. Kupuję sobie jeszcze jakąś pamiątkę, wsiadamy do auta i odjeżdżamy…. to chyba pożegnanie z Kekesem.. chociaż kto to wie 🙂

PORADY (stan wiedzy na październik 2016)

Szczyt dobrze oznaczony i łatwo dostępny, każde auto wjedzie bez problemu – normalna asfaltowa droga. Szlaków pieszych z tego co czytałem jest kilka i to z różnych stron, jeżeli każdy jest tak oznakowany jak ten „mój” to zdobycie nie powinno nastręczać żadnych trudności czy to orientacyjnych, czy kondycyjnych, czy technicznych – ot, rytmiczny niezbyt ostry i niezbyt długi trekking. Widoki raczej dopiero ze szczytu.

 

2 myśli na temat “Węgry

  1. Dzięki za podpowiedź gdzie zaczyna się niebieski szlak z Mutrafured. Trasa rzeczywiście fajna i miło się wbiegało natomiast co do turystów to wczoraj tj. 7.11.2017 ok godz. 14:00 przy 17 st, i słoneczku po drodze minąłem tylko jedną parę a zbiegałem całkiem sam więc trochę adrenaliny było tym bardziej, że w połowie drogi znajdował się płot pod napięciem, który przechodziło się po drewnianej ala drabinie (wyglądało na to, że przez to, że była tam szkółka jakiś drzew – jednak niepewność, że coś tam może innego grasować pozostała) przy czym robiło się już późno, więc na pewno zapamiętam dobrze ten szczyt. 🙂
    Pozdrawiam

Skomentuj Maciek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*